Kradzież pieniędzy - mBank


Nie korzystam z telefonu komórkowego w celu zalogowania się na konto bankowe. Nie wykorzystuję w tym celu komputerów innych niż ten będący moją własnością. W moim notatniku nie znajdziecie hasła, ani loginu przypisanego do mojej osoby, dane te również nie są zapisywane w pamięci mojego komputera. Nie mam karty kredytowej, nie korzystam z możliwości płacenia za zakupy telefonem. Nie korzystam z usług oferowanych przez przedstawicieli bankowych za pomocą telefonu...
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać wszystko to co banki oferują swoim klientom, a czego ja nie mam i na co nie wyrażam zgody ze względu na dbałość o swoje oszczędności, a zarazem ich bezpieczeństwo.

Nie podaję swoich danych osobowych postronnym osobom, dokładnie czytam każdą umowę i staram się jak najlepiej dbać o to co jest moje, często osiągnięte ciężką pracą. Wyznaję zasadę, że pieniądze lubią ciszę dlatego też nie rozmawiam o nich z osobami trzecimi.

Dziś jednak złamię tą zasadę - w moim odczuci w imię dobra sprawy i zdradzę Wam co przytrafiło się mojej osobie i ma związek z moimi finansami. Czuję się okradziona. Stałam się ofiarą przestępstwa i niestety tok zdarzeń spowodował, że stałam się człowiekiem nie mogący odzyskać to co jego. Czuję się jak nic nie znaczący pionek wśród wielkiej korporacji zatrudniającej cały sztab fachowców.

Wspólnie z mężem wybierając bank w którym zdeponujemy nasze pieniądze kierowaliśmy się tymi samymi kryteriami co za pewne połowa Polaków - czy bank jest znany na polskim rynku, od jakiego okresu funkcjonuje w Polsce, czy ma płynność finansową, jaki jest poziom satysfakcji klientów tego banku, jakie opłaty są pobierane za prowadzenie zwykłego konta rozliczeniowego.

Po głębszej analizie padło na mBank. Faktycznie bank spełniał nasze wymagania, które nie były zbyt wygórowane - zależało nam głównie na bezpłatnym prowadzeniu konta oraz brakiem opłat za realizowanie przelewów. Współpraca układała się pomyślnie i nie zastanawialiśmy się nad zmianą mBanku na inny bank dostępny na terenie Polski. Bo po co zmieniać coś co jest dobre?

Wszystko zmieniło się 17 lipca tego roku.
  

Ale od początku.
W wielkim skrócie - w środku nocy mój mąż zaczął otrzymywać smsy, jeden po drugim, w sekundowych odstępach czasu. Smsy te obudziły nasze dziecko i to tak na prawdę skłoniło nas na przeczytanie ich treści. Okazało się, że każdy z smsów był informacją z unikalnym kodem do przelewów wykonywanych na naszym rachunku bankowym. Początkowo nieznany sprawca dokonał przelewów wewnętrznych z naszych kont oszczędnościowych na koto główne, po czym zgromadzone środki wysyłał na nieznane nam konta, nieznanych nam osób mających rachunek w tym samym banku. Działanie to było celowe, gdyż przelew wewnętrzny wykonywany jest w czasie rzeczywistym i nie sposób było go zablokować. 

Jakby tego wszystkiego było mało przestępca (bo chyba tak mogę nazwać tą osobę) w naszym imieniu zaciągnął kredyt gotówkowy, który wpłynął na konto i od razu został wysłany na inne, również nam nie znane konto w mBanku

Szybki telefon na policję z telefonu mojego męża, jednoczesne połączenie z linią mBanku z mojego po to, aby zablokować środki i zgodnie z przepisami prawa odzyskać je w jak najszybszym czasie. 

Nie będę Wam opisywała co czułam, jak wyglądał mój kolejny dzień, jak bolały mnie słowa postronnych osób "znów mBank" ... Chciałabym, podzielić się z Wami tym co sama osobiście zauważyłam i co najbardziej mnie zabolało i boli do dziś, gdyż moje konto nadal nie zostało odblokowane, nie odzyskałam swoich oszczędności, a na karku wisi kredyt nie zaciągnięty przez ze mnie ani mojego męża, natomiast na nasze dane.


  • reklamacja przez nas zgłaszana za pośrednictwem m-linii była przyjmowana ponad godzinę czasu. Wyobraźcie sobie co przestępca potrafi przez ten czas zrobić z naszymi pieniędzmi jeśli na naszym koncie dokonał 5 operacji w czasie krótszym niż 10 minut;
  • możliwość otwarcia dwóch sesji jednocześnie - skoro dany login i hasło są unikalne to jakim sposobem istnieje możliwość zalogowania się na nie jednocześnie na dwóch komputerach i dwóch różnych miejscach Polski? Takiej możliwości nie daje nawet poczta na Witrualnej Polsce, natomiast tutaj taka sytuacja miała miejsce. Gdy po otrzymaniu owych smsesów szybko zalogowaliśmy się na nasze konto bankowe widniała jeszcze na nim kwota około 3 000zł, która dosłownie na naszych oczach wypłynęła z naszego konta!!! Ktoś nas okradł na naszych oczach!
  • mBank umożliwia zaciągnięcie kredytu bez jakiejkolwiek weryfikacji, akceptacji i autoryzacji bezpośredniej w sensie fizycznym – np. brak kontaktu telefonicznego ze strony banku w celu ustnego potwierdzenia złożenia wniosku o kredyt, brak sprawdzenia zgodności podpisu z bazą danych itp. Nadmienię tylko, iż był to kredyt na kwotę 5-cio cyfrową i został on udzielony w godzinach nocnych (2-3 nad ranem) w ciągu kilkunastu sekund bez jakiegokolwiek kontaktu z moją osobą - cudowna ochrona klientów!
  • brak weryfikacji w postaci kontaktu telefonicznego w przypadku wykonywania kilku przelewów pod rząd na tak wysokie kwoty  i w takich niestandardowych godzinach
  • brak kontaktu z bankiem w sprawie złożonej reklamacji - powiedzcie mi jak w XXI wieku  bank nie kontaktuje się bezpośrednio z klientem poszkodowanym? Zapytania w sprawie mojej reklamacji kierowane z mojej strony możliwe są jedynie przez m-linię, gdzie pracują konsultanci pierwszego kontaktu, nie znający sprawy, ani jego postępu, a co najciekawsze nie mogący przełączyć mnie do osób zajmujących się reklamacją - nie leży to w ich kompetencji. Gdy mija czas 30 dni (czas na rozpatrzenie mojego kolejnego pisma do banku) otrzymuję jedynie sms-a z potwierdzeniem, że odpowiedź na moje pismo została wysłana na mojego maila (coby nie było z maila ogólnego, nie przypisanego do konkretnej osoby)
  • udzielane odpowiedzi? KPINA. Działanie wg. schematu i brak indywidualnego rozpatrywania każdej ze spraw klientów. W odpowiedzi zostały podane przepisy nie istniejące i nie mające zastosowania do mojej sytuacji - odpowiedz na reklamację nie mają sensu merytorycznego, są sprzeczna z regulaminem będącym dziełem samego mBanku, bądź autor pisma powołuje się na paragrafy nie istniejące w ustawach banku.  
  • Nasza sprawa została podłączona do kilku innych, gdzie osoby poszkodowane są mieszkańcami różnych krańców Polski, zostały okradzione niemal w tym samym czasie i wszyscy mamy jedną wspólną rzecz - konto w mBanku. 
Nie czekamy z założonymi rękami na rozwiązanie sprawy. Nawiązaliśmy kontakt z kilkoma innymi poszkodowanymi osobami  mającymi rachunek z mBanku. Kilku z nich to osoby poszkodowane w tym samym czasie co my - za pewne przez tego samego sprawcę, ale również są to klienci mBanku poszkodowane kilka lat temu i do dziś bank nie oddał im pieniędzy.

W kolejnym poście pokrótce przedstawię Wam maile otrzymane od tych osób, przepisy wg. których bank powinien przywrócić stan konta do stanu przed dokonaniem nieautoryzowanych przelewów, oraz treści otrzymywane od banku. 
Dziś nawet zakładając konto w Banku Spółdzielczym otrzymałam umowę w której jeden z punktów jasno mówi, że bank zobowiązany jest do przywrócenia konta bankowego na stan przed dokonaniem nieautoryzowanych przelewów jeśli poszkodowany zgłosi ten fakt przed upływem 13 m-cy od dnia ich dokonania. 

Na bieżąco będę Was informowała o postępach naszej sprawy - za pomocą bloga i Fanpage. 

A może ktoś z Was przeżył coś podobnego? Czy również Wasza sprawa była rozpatrywana w ten sam sposób co klientów mBanku?


UPDATE 18/06/2016


Kochani ponieważ temat kradzieży pieniędzy z kont w mBanku wraca do mnie jak bumerang - nie tylko poprzez bloga, ale również nie ma tygodnia abym nie otrzymała od Was maili odnośnie tej sprawy, postanowiłam że pod tym wpisem co jakiś czas będę umieszczała nowe informacje, które chociaż kilku osobą mogłyby pomóc. 

Na początku chciałabym napisać, że jest mi bardzo przykro, że tak wiele osób mających konto w tym banku zostało pokrzywdzonych. Nie umiem zrozumieć postępowania banku i chyba przestałam się już nad nim zastanawiać. Ponieważ sama jestem osobą pokrzywdzoną wiem, że mBank na każde pisma odpowiada tak samo - do skarg/zażaleń odniosą się dopiero po zakończeniu dochodzenia przez prokuraturę i po otrzymaniu postanowienia końcowego. Problem polega na tym, że sprawy tego pokroju ciągną się latami i niezależnie od wyniku końcowego sprawa prowadzona przez prokuraturę jest sprawą karną, a osoba fizyczna ubiegająca się o zwrot pieniędzy od banku dochodzi swych praw na drodze cywilnej. Czyli mówimy tu od dwóch różnych bajkach. Nawet jeśli zostanie wykryty sprawca i zostanie on skazany to i tak wynik takiego postępowania może ale nie musi wpływać na odpowiedź banku co do naszych roszczeń wobec niego. W postanowieniu końcowym nie będzie napisane, że mBank ma oddać skradzione pieniądze osobom pokrzywdzonym, podejrzewam, że nie będzie nawet wzmianki o relacji pokrzywdzony - bank, gdyż działanie prokuratury ma na celu wykrycie sprawcy, a co bank z tym zrobi? Indywidualna decyzja banku :-/

Nie dajcie się zwieść tym zagrywkom, nie pozwólcie na czekanie na to co jest Wasze i powinno być w waszych rękach - pieniądze Wam się należą i bank ma obowiązek ich oddania jeśli klient zgłosił nieautoryzowane przelewy w przeciągu 12 m-cy od ich dokonania.

W moim mniemaniu mBank gra na zwłokę. Dlaczego? Ponieważ wielu pokrzywdzonych nie wie, iż ma jedynie dwa lata od dokonania nieautoryzowanych przelewów na jego koncie na wniesienie pozwu do sądu i wytoczenie procesu na drodze cywilnej w kwestii odzyskania skradzionych pieniędzy .
A działanie w większości przypadków jest takie same

czas zakończenia sprawy karnej > 2 lata na wniesienie sprawy cywilnej przeciwko bankowi


Od dnia 17 lipca 2015, czyli od dnia kradzieży moich środków w mBanku bardzo dokładnie przestudiowałam prawo bankowe i wiem jak jest, a jak być powinno. mBank do chwili obecnej nie skontaktował się ze mną (kontakt bezpośredni) jedyne co otrzymuję to pisma nic nie wnoszące do mojej sprawy będące jedynie grą na czas. Dlatego wspólnie z mężem podjęliśmy decyzję, że sami zainicjujemy kontakt bezpośredni - niedługo spotkamy się z przedstawicielem mBanku w sądzie.

Wszystkie niezbędne dokumenty zostały złożone na ręce Pani prawnik, która przygotowuje pozew przeciw mBankowi.

p.s. Bardzo się cieszę, że mój wpis pozwolił jednej z osób na ponowne wszczęcie postępowania pomimo wcześniejszego umorzenia - to chyba najlepsza wiadomość jaką otrzymałam w tym całym negatywnym zdarzeniu.

AKTUALIZACJA 07/04/2016


Nie wiem dokładnie jak długo mnie tu nie było - chyba cholernie długo, gdyż dłuższą chwilę zajęło mi przypomnienie sobie hasła do tego miejsca. Pierwszy komentarz jaki zauważyłam to zapytanie o naszą sprawę związaną z kradzieżą pieniędzy na koncie bankowym w mBanku. Oj działo się i przyznam, że od jednego wielkiego wkur... przez bezsilność,a kończywszy na łzach dawno nie ma śladu. Jedyne co nie ustało i chyba nigdy nie ustanie to zdenerwowanie, że tak długo to trwało, że nastąpił taki a nie inny ciąg zdarzeń, że mBank tak podszedł do tematu. Najważniejsze, że uczucie zdenerwowania jest niczym przy wku.. który towarzyszył nam od jakiegoś czasu :-)

Potrzebne było 19 m-cy, aby móc spokojnie z mocnym trunkiem w ręku usiąść w fotelu, westchnąć głęboko i na głos powiedzieć "nareszcie koniec".

****************

Jak Was poinformowałam wcześniej nie czekaliśmy na zakończenie sprawy karnej prowadzonej przeciwko podejrzanej osobie, która najprawdopodobniej dokonała tej kradzieży (piszę najprawdopodobniej, gdyż wyrok prawomocny jeszcze nie zapadł więc w świetle sprawa jest to osoba podejrzana, a nie skazana). Nie czekaliśmy, aż mBank z własnej inicjatywy przywróci stan naszego rachunku na moment sprzed kradzieży. Wiedzieliśmy, że jeśli nie podejmiemy kroków na drodze sądowej minie okres dopuszczalny na wniesienia takiego wniosku i nigdy więcej nie zobaczymy naszych oszczędności, a na domiar złego zostaniemy z kredytem przez nas nie zaciągniętym. 

O pomoc poprosiliśmy kancelarię Ceret Grzywaczewska, a dokładnie panią Aleksandrę Falanę specjalizującą się  m.in. w zakresie nieautoryzowanych transakcji.  Termin pierwszej rozprawy został ustalony na luty 2017 i jedyne czego w tamtym momencie pragnęliśmy to jak najszybszego zakończenia całego procesu i aby środki zostały nam zwrócone tak szybko jak jest to możliwe. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po paru minutach przedstawiciel pozwanego banku zaproponował nam ugodę. Nie umiem określić jaka była tego przyczyna, gdyż wszystkie sprawy jakie śledziłam trwały latami i mBank nigdy wcześniej nie wyszedł z taką inicjatywą, a wręcz przeciwnie odwoływał się od wyroków. W naszym przypadku było inaczej. 

Po krótkiej przerwie, szybkiej analizie, wspólnie podjęliśmy decyzję, że ugoda jest dla nas najlepszym rozwiązaniem - unikniemy długoletniego procesu, niepewności, stresu, nieprzespanych nocy. Nasze pieniądze co prawda zostały zamrożone na bardzo długi czas, a w aspekcie ekonomicznym ich wartość nieco zmalała jednak nie bądźmy pazerni -możliwość ich odzyskania na dzień dzisiejszy ma większą wartość niż kolejne miesiące/lata stresu i powiększenie tej kwoty o jakieś tam ustawowe odsetki.

Tego samego dnia doszło do ugody - skradzione środki zostały nam oddane, a zaciągnięty przez nieautoryzowaną osobę kredyt wyksięgowany. W dniu wczorajszym złożyłam wniosek on-line o zamknięcie wszystkich rachunków posiadanych w mBanku i liczę, że nasza przygoda z tym bankiem dobiegła końca. Żeby było śmieszniej w dniu dzisiejszym kontaktował się ze mną przedstawiciel mBanku z zapytaniem jaki jest powód, że złożyłam wniosek o zamknięcie rachunków 8D.

Kochani, jeśli wśród Was jest jeszcze osoba, którą spotkało to co nas, nie bójcie się zawalczyć o swoje. Jeśli spełniacie wszystkie wymagania jakie są stawiane Wam, jako użytkownikom konta internetowego to zbierzcie dokumenty i poradźcie się prawnika. Żadna instytucja nie może być ponad prawem, a na pewno nie instytucja zaufania publicznego.

Jak wiecie główna siedziba mBanku znajduje się w Łodzi, dlatego właśnie w tym mieście odbywają się rozprawy wniesione przeciwko tej firmie. Jeśli szukacie dobrego prawnika z kilkoma osiągnięciami w tego typu sprawach, śmiało polecam panią Aleksandrę. Nie tylko dlatego, ale głownie, że poprowadziła naszą sprawę w taki a nie inny sposób, ale również za to jak odnosiła się do nas, jak z nami rozmawiała i jaki ma zakres wiedzy w tym obszarze. Przez te blisko 2 lata mieliśmy styczność z kilkoma prawnikami i ciężko byłoby mi porównać tą jakość świadczonych usług, gdyż dopiero u pani Aleksandry można mówić o jakości. Szczerze polecam. Pani Aleksandro - DZIĘKUJĘ



Pozdrawiam
Karolina
Zobacz więcej >
the moments of life - Polska © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka